Trafiłam dzisiaj w internetach na tekst o tym, jak to matka chciałaby z rana wypić ciepłą kawę i załatwić swoje fizjologiczne potrzeby w samotności. W tamtym tygodniu też tak chciałam 🙂 I w poprzednim, i w jeszcze poprzednim, i… 😉 No, także wracam do rzeczywistości bez chorych dzieci. Do rzeczywistości, kiedy życie nie ogranicza się do niezbędnego…
Rok: 2015
Dorsz w kolendrze
W tle sączy się Jezus Maria Peszek. Chociaż “sączy” w przypadku Marysi to niezbyt udane słowo. Także wróć… W tle wżera się w umysł Jezus Maria Peszek. Aktualnie nucę cichutko (Zgredko-Gnomy śpią) “Nie ogarniam” i przypominam sobie jak z niespełna rocznym i niespełna chodzącym Gnomem puszczałyśmy sobie na dobry początek dnia tę piosnkę 😉 I przypominają…
Zupa z pieczonych buraków
Korzenie swoje zapuściła w Londynie. Zupa oczywiście 😉 I była z tych, w stylu “ugotuj coś z niczego”. No to ugotowałam to nic i o dziwo wszyscy się nią zajadali (też tak macie, że im mniej się staracie, tym bardziej smakuje?). Przez pewien okres była to nawet ulubiona gnomowa zupa, jednak dziecku mojemu gusta zmieniają…
Idealne pieczone ziemniaki
Niedziela… Od kilku lat brakuje nam czasu, żeby spokojnie zatopić się w lenistwie tego dnia. Odsypianie, nadrabianie zaległości, zakupy, sprzątanie, praca. Ciągły wyścig z czasem. I nagle, wczesnym popołudniem zapala się czerwona lampka, że znów nie ma obiadu. Niedzielnego obiadu. Celebrowanego mniej lub bardziej, ale zawsze. Takiego jak kiedyś w domu rodziców. Pamiętam, że nieraz…
Marokańskie pierniczki
Okazuje się, że z chorym Gnomem i półzdrowym Zgredkiem w domu da się przeżyć. I to nie resztką sił, a pełną gębą. Wszystkie wstałyśmy o jednej porze (co prawda matka chętnie by jeszcze przycięła komara), zgodnie zjadłyśmy śniadanie (Zgredek się tylko przyglądał z cieknącą ślinką), pokornie umyłyśmy ząbki i przywdziałyśmy dzienne ubranie (Gnom dzielnie, samodzielnie wciągał…