Mam ostatnio silne parcie (nie, nie na szkło ;)) na wynajdowanie różnych przepisów na zupy inne niż moje codzienne. I choć ubóstwiam rosół i pomidorową, to ile można je jeść (Gnom tutaj jest wyjątkiem). Zatem szukam nowości. Gotuję, testuję, zmieniam oczywiście (nie byłabym sobą, gdybym ugotowała coś zgodnie z przepisem ;)). Tak właśnie powstała ta zupa. W gazetowych czeluściach (ukłony w stronę Babci za ogromne zbiory) znalazłam ów przepis, pozmieniałam to i owo, i oto jest…. pyszna kartoflanka. Pyszna przynajmniej dla mnie i dla Małżonka, bo Gnom nieustannie twierdzi: “Niepiśna ta zupa mamo” :).
Składniki:
- ok. 200 g wędzonego boczku + skórka z owego kawałka boczku
- 1 l wody
- 2 marchewki
- 1 mały seler
- 1 cebula
- 1 kg ziemniaków
- 1 łyżka oleju roślinnego
- 2 ziarenka ziela angielskiego
- 1 listek laurowy
- sól i pieprz do smaku
- pół pęczka natki pietruszki
Przygotowanie:
Jeśli dysponujemy boczkiem w kawałku, to odcinamy skórkę i resztę kroimy w kostkę. Przekładamy wszystko do garnka, zalewamy wodą i stawiamy na “małym gazie” 😉 W między czasie obieramy i myjemy (lub myjemy i obieramy, jak kto woli) warzywa. Marchewkę i seler ścieramy na dużych oczkach tarki, cebulę i połowę ziemniaków kroimy w małą kostką. Rozgrzewamy olej na patelni i szklimy na nim cebulę, a następnie dodajemy resztę warzyw. Gdy lekko się podsmażą, przekładamy je do garnka z boczkiem, dodajemy przyprawy i gotujemy aż staną się miękkie. Pozostałe ziemniaki kroimy w dużą kostkę i gotujemy w osolonej wodzie. Gdy zmiękną, odcedzamy je, rozgniatamy na puree, dodajemy do zupy i mieszamy. Podajemy ją posypaną posiekaną natką pietruszki.