Ten smak towarzyszy nam już od kilku lat. I wcale się nie nudzi. Co prawda, nie pasuje może swym aromatem do obecnej aury, ale straszną miałam ochotę na niego. Ochotę też miałam nieco poeksperymentować. Dlaczego? Do tej pory smakołyk ten przybierał kształt keksowej formy do pieczenia, a dzisiaj powstały muffiny (no co ja poradzę, że uwielbiam odwijać te kolorowe papilotki) z kleksem pomarańczowej marmelady 😉 dzieła mojej Mamy 🙂 Ku ścisłości, marmolada (mniam mniam) jest dziełem mojej Mamy, reszta zaś moim 😉
Składniki (na ok. 12 sztuk):
- 1 szklanka posiekanych orzechów włoskich (ja nie siekam drobno, bo lubię poczuć większy kawałek pod zębem;))
- 1 szklanka bułki tartej (u mnie nie jest to może do końca bułka, bo sama “ją” robię z resztek najróżniejszego pieczywa)
- 150 g cukru trzcinowego
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta mielonych goździków
- 1 łyżeczka cynamonu
- skórka otarta z 1 pomarańczy
- 1/2 szklanki stopionego masła (ja używam klarowanego)
- 4 jajka, rozbełtane
Nie wspomniałam wcześniej, że można przygotować te muffiny na dwa sposoby. Czyli z marmoladą pomarańczową, lub z syropem pomarańczowym, którym polewamy muffiny gdy są jeszcze ciepłe.
Składniki syropu:
- wyciśnięty sok z 2 pomarańczy
- 1/2 szklanki cukru
Przygotowanie:
Wymieszać w misce wszystkie suche składniki. Dodać stopione masło, po czym znów dokładnie wymieszać. Na koniec wlewamy do masy rozbełtane jajka i… Tak tak, dokładnie mieszamy. Prościej już chyba być nie może 🙂 Formę na muffinki wykładamy papilotkami i wykładamy do nich ciasto, prawie po sam brzeg. Ciasto mało rośnie, więc nie powinno “uciec” z formy. Gdy decydujemy się na wersję z marmoladą, wtedy na wierzchu ciasta wykładamy jej pół łyżeczki. Pieczemy ok. 20 min lub do suchego patyczka w piekarniku nagrzanym do 180°C.
Gdy muffiny mają być polane syropem, wtedy do garnuszka wlewamy wyciśnięty sok z pomarańczy i wsypujemy cukier. Gotujemy na małym ogniu do zgęstnienia płynu. Po upieczeniu, jeszcze ciepłe ciasteczka nakłuwamy widelcem i polewamy syropem.
P.S. Blog powoli przekształca się z gotować! na piec! 🙂 Obiecuję, że pojawi się niedługo nieco wytrawnych pozycji 🙂