Żyję już trochę na tym świecie (niektórzy domownicy mówią, że całkiem stara już jestem), ale pewne rzeczy dopiero niedawno odkryłam. Jedną z nich jest olej z orzechów laskowych, w którym zakochałam się od pierwszego odkręconego korka 😉 I kiedy Mąż zasugerował pewnego dnia, żebym zrobiła “ten nasz” dressing (którego proporcji nigdy nie zdołaliśmy zapisać), pomyślałam że tym razem zrobię go z nowym nabytkiem. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam (zapisując w końcu proporcje) i nowy dressing wylądował na sałacie 🙂
Składniki:
- 3 łyżki oleju z orzechów laskowych
- 2 łyżki octu balsamicznego
- 1 łyżeczka miodu
- 1 łyżeczka musztardy Dijon
- 1 łyżeczka soku z limonki (ja używam gotowego)
Przygotowanie:
Nic prostszego 😉 Wszystkie składniki umieszczamy w misce i mieszamy za pomocą rózgi do powstania gładkiej emulsji.
A co z sałatą, zapytacie. Każdy wybiera to co lubi. Tym razem padło na mieszankę (gotową oczywiście, bo przecież zapracowana matka nie ma czasu na dzierganie listków z różnych główek) frisee, radicchio i roszponki. Ale doskonale komponuje się również z rukolą.