Dorsz w kolendrze

Dorsz w kolendrze

W tle sączy się Jezus Maria Peszek. Chociaż “sączy” w przypadku Marysi to niezbyt udane słowo. Także wróć… W tle wżera się w umysł Jezus Maria Peszek. Aktualnie nucę cichutko (Zgredko-Gnomy śpią) “Nie ogarniam” i przypominam sobie jak z niespełna rocznym i niespełna chodzącym Gnomem puszczałyśmy sobie na dobry początek dnia tę piosnkę 😉 I przypominają mi się również czasy “przeddzieciowe” i “przedmężowe”, kiedy to nie lubiłam ziół. Tak, tak, nie lubiłam. Nieważne, czy świeże one były czy suszone. Nie lubiłam i już. Mama próbowała różnych sztuczek, by mi przemycić to i owo na talerzu, ale z marnym skutkiem. I pojawił się ON, mój przyszły Małżonek. I stał się cud 😉 Na pierwszy ogień poszedł koperek. Nieśmiało zielenił się na ziemniakach, w zupie. Małymi kroczkami rozprzestrzeniał się na inne potrawy (doszło do tego, że gdy robię roladki z łososia, to koperku jest więcej w tej kompozycji niż łososia :D). I tak lista spożywanych przeze mnie ziół powoli się wydłużała. I pojawiła się na niej również kolendra. Dzisiaj w roli drugoplanowej towarzyszy dorszowi 🙂

Składniki:

  • 2 filety z dorsza (wielkość wg uznania)
  • 8 łyżek oliwy z oliwek
  • 1 łyżeczka skórki otartej z cytryny
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 1 łyżeczka brązowego cukru
  • 3 łyżeczki posiekanej świeżej kolendry
  • sól i świeżo zmielony pieprz do smaku

Przygotowanie:

Nic prostszego 😉 Do naczynia żaroodpornego wlewamy oliwę i sok z cytryny. Następnie dodajemy skórkę cytrynową, cukier, posiekaną kolendrę, sól oraz pieprz. Wszystko dokładnie mieszamy. Wkładamy rybę do naczynia (skórą do góry) i pokrywamy ją marynatą z każdej strony. Odstawiamy na minimum 30 min. Piekarnik nastawiamy na 180°C i pieczemy rybę przez 20 min. Gotowe!

Będzie mi miło, jeśli zostawisz komentarz :)

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *