Nadejszła wiekopomna chwila… 😉 Ruszyłam tyłek z kanapy. Łatwo nie było i nadal nie jest, ale jak się powiedziało “a”, to trzeba również wydusić z siebie “b”. Z zamiarem ruszenia mych czterech liter nosiłam się już od jakiegoś czasu, ale wiadomo, żaden moment nie był odpowiedni. Aż zobaczyłam Jego, mojego własnego Męża, pociskającego z hantelkami.…