Pamiętacie moją ostatnią fazę na kurczaka? Jeśli tak, to komunikuję wszem i wobec, że z kurczaka płynnie przeszła w szpinak i mleczko kokosowe 🙂 Nie widać tego jeszcze tutaj, ale reszta rodziny może coś niecoś o tym zaświadczyć. A to wszystko przez Mamę 😉 Tyle mi mówiła o dobrym przepisie na makaron ze szpinakiem, że w końcu odnalazłam swoją zagubioną paczuszkę w zamrażalniku i skierowałam ją w stronę patelni. No i była bomba. I do tego bez mięska. Chociaż przyznać się muszę, że raz skrycie sobie pomyślałam o dorzuceniu podsmażonego boczusiu… Ale nie dość, że nie dorzuciłam, to poszłam o krok naprzód. Wszyscy (oprócz Gnoma) danie zaakceptowali, a Zgredowi nawet nie trzeba było chować szpinaku pod kluseczkami 😉
Składniki (na solidne 4 porcje):
- 2 opakowania mrożonego szpinaku (po 450 g)
- 1 słoik suszonych pomidorów w oleju z ziołami (280 g)
- 6-7 ząbków czosnku (jeśli są większe, to oczywiście mniej)
- ok. 300 ml mleczka kokosowego
- 2 duże szczypty świeżo zmielonej gałki muszkatołowej
- sól i świeżo zmielony pieprz do smaku
- 2 garści orzeszków ziemnych lub nasion słonecznika
- ok. 400 g makaronu (ja tym razem wybrałam świderki)
Przygotowanie:
W dużym garnku gotujemy wodę na makaron, a następnie rozgrzewamy na patelni 2 łyżki oleju, w którym moczyły się suszone pomidory. Wrzucamy zamrożony szpinak, przykrywamy patelnię pokrywką i czekamy, aż szpinak się rozmrozi i poddusi. Od czasu do czasu go mieszamy. Następnie obieramy czosnek i przeciskamy go przez praskę do szpinaku. Pomidory odsączamy z oleju, kroimy w grube paski,wrzucamy na patelnię i mieszamy. Gdy woda się już gotuje, wrzucamy makaron i gotujemy wg instrukcji na opakowaniu. Szpinak doprawiamy zmieloną gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Zalewamy wszystko mleczkiem kokosowym i chwilkę gotujemy. Na suchej patelni prażymy orzeszki lub nasiona słonecznika. Orzeszki przed podaniem lekko siekamy. I w tym momencie makaron powinien być już ugotowany 🙂 Odcedzamy go więc, przekładamy na talerz. Na makaron wykładamy sos szpinakowy i posypujemy uprażonymi orzeszkami/nasionami. I już, gotowe!
Bardzo smakowicie wygląda to danie. Na pewno wypróbuje. Dziękuje za przepis i pozdrawiam serdecznie 🙂