Niby nic nie mam na głowie, ale zawsze z tyłu coś tam się tli. A to dzieciaki, milion spraw około domowych i gotowanie. Ciągłe planowanie, ciągła walka z czasem i kiszącym się praniem w pralce. Niby nie pracuję, ale kalendarza z rąk nie wypuszczam i główkuję, jak tu zrobić wszystkim dobrze 😉 Tutaj też jestem cały czas, duchem co prawda, bo zawsze znajdzie się przecież coś ważniejszego, jak na przykład kolorowanie motylków albo strojenie lalek. A w tym czasie w głowie aż huczy od przepisów, od pomysłów i zmian… W ciągu dnia nieustannie szukam okazji, żeby sprawdzić, poprawić czy zapisać. Przed każdym wyjazdem, mniejszym bądź większym, oprócz pakowania połowy domu, upycham jeszcze w planerze nadprogramowe dania. I chociaż uwielbiam gotować! to czasami muszę sobie zrobić przerwę, zwłaszcza w głowie.
I z takim właśnie zamiarem, pierwszy raz odkąd mam bloga, pojechałam na wakacje. Prawdziwe wakacje na łono natury, gdzie internet można czasami złapać pod jedną brzozą na prawo od domku. I super! Zaopatrzona w dwie książki (ok, przyznaję się, że jedną kulinarną), babcię i dziadka, oraz parę klapek, kompletnie nic nie musiałam. Wstawać rano nie musiałam, prania robić i gotować nie musiałam. Tylko chciałam 🙂 Z kubkiem kawy siadałam na ulubionym schodku tarasu i wsłuchiwałam się w ciszę przerywaną krzykami… ptaków. Chodziłam na spacery donikąd, biegałam bez łomotu w słuchawkach i kupowałam karpia prosto ze stawu. Trwało to tylko tydzień, a ja miałam wrażenie, że wakacjuję się przynajmniej od dwóch tygodni. Już dawno tak moja głowa nie wypoczęła 😉
Zrobiłam tylko jeden mały wyjątek od tego błogostanu. Surówkę z kalafiora z czosnkiem i majonezem. Królowała ona podczas niedzielnych obiadów w moim rodzinnym domu, teraz przyszedł czas, żeby ją sobie przypomnieć. I zobaczcie jaką ceramiczną perełkę wygrzebałam z maminej działkowej szafki 🙂
Składniki:
- 1 średni kalafior
- 2-3 ząbki czosnku
- 2-3 łyżki majonezu
- sól i świeżo mielony pieprz do smaku
Przygotowanie:
Kalafiora oczyszczamy z “głąba” i dzielimy na bardzo drobne różyczki. Przekładamy je na sitko i porządnie płuczemy pod bieżącą wodą. Odstawiamy do odsączenia. Potem przekładamy różyczki do miski, dodajemy posiekany drobno czosnek oraz majonez. Doprawiamy solą i pieprzem. Dokładnie wszystko mieszamy. Prościej już być chyba nie może ;)?
Wpis z serii “Mama uczy gotować!”
Pychotka:) odkąd raz spróbowałam surowego kalafiora, pożeram go z wielkim apetytem w każdego rodzaju surówkach z przeróżnymi dodatkami:)
p.s. a wiesz może czemu surowy kalafior szybko robi się gorzki?