Znacie to powiedzenie: “Chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle”? To jedno zdanie pięknie podsumowało moje tortowe zamierzenia i wymysły. Bo wiecie, ja lubię kombinować 😉 Zatem zaczęłam już dość wcześnie z Gnomem planować jaki by tu tort urodzinowy jej sprokurować. Dziecko moje litości za grosz nie miało i w Internetach wynajdowało, coraz to bardziej skomplikowane słodkie dzieła. Jednak udało nam się osiągnąć kompromis i stanęło na dość prostym, nieco nawet kolorowym torcie. Robotę postanowiłam sobie rozłożyć w czasie, żeby wszystko na spokojnie zrobić. Pech chciał, że pieczenie ucieranych blatów zbiegło się z dzikimi imprezowymi wrzaskami zza ściany i z balkonu obok. Co niektórzy pewnie już wiedzą, że z ucieranymi ciastami mi troszkę nie po drodze. Dokładając do tego złowrogi błysk w oku, nie mogło się to skończyć zbyt dobrze. “Na szczęście” pierwszy tort był na imprezę rodzinną, a rodzina potrafi wiele wybaczyć 😉
Przede mną były jeszcze dwa torty, a że potrafię czasami wyciągnąć wnioski z niepowodzeń, postanowiłam skorzystać, ze sprawdzonych przeze mnie przepisów. Drugi tort zawędrował na imprezę przedszkolną. Doniesienia dwóch przedszkolaków (w tym jednego wybrednego Gnoma) mówią, że nic nie zostawili. No to chyba tort smakował? Za trzecim razem, składniki pozostawiłam te same, jednak nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie zmieniła 😉 Ostateczny efekt już zdążyliście zobaczyć.
P.S. Wybaczcie mi moje manualne “niezdolności” dekorowania wypieków. Obiecuję się poprawić 🙂
Składniki na blaty:
- 3 jajka
- 75 g drobnego cukru do wypieków
- 5 płaskich łyżek mąki pszennej
- 2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Składniki na krem:
- 500 ml śmietanki kremówki 36%
- 250 g serka mascarpone
- 5 płaskich łyżek cukru pudru
- 1 płaska łyżeczka ekstraktu waniliowego
Śmietanka i serek powinny być wcześniej mocno schłodzone w lodówce.
Dodatkowo:
- ok. 300 g malin
W sezonie korzystamy oczywiście ze świeżych malin. Gdy jednak nie mamy do nich dostępu, z powodzeniem można skorzystać z malin mrożonych. Rozmrażamy je wtedy przed użyciem.
Przygotowanie:
Do misy miksera wybijamy całe jajka, dodajemy cukier i ucieramy na puszysty krem. Następnie dodajemy wcześniej wymieszane i przesiane mąki z proszkiem do pieczenia. Całość delikatnie miksujemy do połączenia składników. Dno tortownicy o średnicy ok. 22 cm wykładamy papierem do pieczenia i wlewamy do niej ciasto. Wyrównujemy z góry. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 175°C i pieczemy ok. 40 min lub do tzw. suchego patyczka. Po tym czasie wyciągamy ciasto z piekarnika i studzimy w formie. Następnie nożem delikatnie oddzielamy brzegi ciasta od tortownicy, ściągamy obręcz, zdejmujemy papier do pieczenia. Biszkopt przekładamy na deskę i kroimy go na dwa blaty.
Teraz zabieramy się za krem. Wszystkie składniki umieszczamy w misie miksera i ubijamy do czasu, aż uzyskamy gęsty krem. I zrobione 🙂
Teraz wystarczy wszystko złożyć w całość. Na spodzie tortownicy umieszczamy pierwszy blat i zapinamy obręcz. Ok. 1/4 kremu pozostawiamy do dekoracji górnego blatu, resztę kremu dzielimy na pół. Jedną jego część wykładamy na pierwszy blat i wyrównujemy. Teraz na całej powierzchni kremu rozkładamy maliny i przykrywamy je drugą częścią kremu. Wykładamy drugi blat, nieco go dociskamy do reszty. Na wierzchu rozsmarowujemy (w miarę równo) odłożoną 1/4 kremu. Dekorujemy wedle uznania. Mogą to być świeże maliny, może być to posypka. U mnie stanęło na żelkach, bo takowe sobie zażyczył Gnom. Ja tylko wybrałam te najbardziej pasujące 😉
Piękny i robi wrażenie bardzo lekkie.