Jesień trwa niespełna miesiąc, a mi się już tęskni za latem. Nie jest ona może bardzo straszna i smarkata, jak to było jeszcze w tamtym roku (tfu tfu), ale mimo wszystko wolę dziecko zaprowadzać do przedszkola w temperaturze powyżej 10°C 😉 i bez czapki. Niestety tak dobrze nie ma i trzeba sobie z aktualną sytuacją radzić jakoś inaczej. Ja wykorzystuję do tego kuchnię. Jeśli chodzi o desery, to oczywiście królują teraz orzechy i czekolady (przestałam stawać już na wadze 😉 ). Jeśli zaś chodzi o obiady, to czasami jeszcze sobie przypominam ciepłe dni. Udaję wtedy, że za oknem nie pada, a ta oczoje… żarówka to rażące słońce i zabieram się za grillowanie.
Roladki z kurczaka miały swój debiut na jednej z letnich imprez tego roku. Zdarzyło się też, że dzieciaki je zajadały. Szkoda tylko, że nie moje 😉 Od tego momentu trochę czasu minęło i niestety bazylia na balkonie nie wyszła zwycięsko ze starcia z jesiennym chłodem. Została mi zatem jej wersja suszona, ale za to koncentrat pomidorowy (który występuje w oryginalnym przepisie) zastąpiłam igiełkami suszonych pomidorów. Do tego jeszcze czosnek i boczek 🙂 Z boczkiem wszystko przecież smakuje lepiej 😉 A tak serio boczek dodatkowo nam “nawilży” mięso kurczaka i sprawi, że będzie soczyste po usmażeniu.
Zanim jeszcze zabierzemy się za gotowanie, wróćmy na moment do igiełek pomidorowych. Gdy pierwszy raz je zobaczyłam, nieco się zdziwiłam i od razu zaczęłam się zastanawiać jak one powstały. Że są to suszone pomidory, to niewątpliwe, ale jak u licha przybrały one tak specyficzną postać? Odpowiedź jest prosta. Ponoć Włosi najpierw robili pulpę z pomidorów, wykładali ją na blaszki i suszyli na słońcu… na dachach domów. Potem takie sprasowane i wysuszone tafle były cięte na tzw. igiełki.
Składniki:
- 1 podwójny filet z piersi kurczaka
- sól i świeżo mielony pieprz do smaku
- 2 ząbki czosnku
- ok. 1-2 łyżeczek suszonej bazylii
- ok. 3 łyżeczki suszonych igiełek pomidorowych
- 4 cienkie plasterki wędzonego boczku
- odrobina oleju do smażenia
Przygotowanie:
Mięso myjemy i osuszamy papierowym ręcznikiem. Jeśli trzeba, to oczyszczamy z kości i błon. Kroimy w poprzek na cieńsze kawałki. Każdy z nich delikatnie rozbijamy, żeby były takiej samej grubości. Solimy i pieprzymy je z jednej strony. Czosnek przeciskamy przez praskę, lub drobno siekamy i smarujemy nim kawałki kurczaka. Potem posypujemy je igiełkami pomidorowymi i roztartą w dłoniach bazylią. Przyprawione mięso przykrywamy plasterkami boczku. Zwijamy każdy kawałek w roladkę, zaczynając od węższej strony. Dalej możemy postępować na dwa sposoby. Możemy najpierw powbijać wykałaczki w rolady (tak żeby “złapać” każdą warstwę) co ok. 1,5 cm, a następnie pokroić ją nożem między wykałaczkami. Drugi sposób, to delikatnie ścisnąć roladkę, pokroić ją na 1,5 cm plasterki i dopiero teraz delikatnie nabijać je na wykałaczki. Te kawałki, które miały cieńsze mięso, mogą się nie trzymać stabilnie na wykałaczkach, ale po usmażeniu wszystko się ładnie “sklei” 😉 Kiedy już mamy roladki gotowe, grillujemy je na lekko opryskanej olejem patelni grillowej. Pamiętamy, że wcześniej patelnię tę dobrze rozgrzewamy. Smażymy roladki z obu stron do momentu aż zbrązowieją, a z boku będzie widać, że mięso się ścięło.
Można je podawać jako element dania głównego. Rozum podpowiada, że będą tutaj pasowały pieczone ziemniaki, jednak serce mówi, że pyszne będą z frytkami 🙂 No i jakaś zielenina oczywiście. Doskonale się również sprawdzą jako imprezowa przekąska 🙂
Oryginalny przepis pochodzi z książki “Kuchnia włoska. Klasyczne i nowoczesne dania.”
skąd wziąć takie igiełki? 🙂
Moje są ze sklepu internetowego ale-raj, ale w innych też znajdziesz. Ostatnio się chyba pojawiła mieszanka z Kotanyi, suszone pomidory z czosnkiem, także spokojnie można jej użyć 🙂