Lazania ta była moją pierwszą w życiu. Podejrzewam, że gdy pierwszy raz Tata postanowił ją zrobić, ja również pierwszy raz widziałam wtedy makaron typu lasagne 🙂 Tak, Tata zdecydowanie był w naszym domu motorem do kucharzenia różnych nieznanych nam wcześniej dań. Ten przepis zapożyczył z programu Jacka Kuronia, a dokładniej rzecz biorąc od Wojciecha Waglewskiego, który był jego gościem. W tym momencie nie wiem już czy to jest oryginalny przepis, ale efekt końcowy jest więcej niż bardzo dobry 🙂 Ja podczas przygotowań robiłam oczywiście za pomoc kuchenną. Kroiłam, otwierałam puszki i tarłam. A na końcu wylizywałam patelnię z sosu i łyżkę z beszamelu. Już taka lazania w częściach mi smakowała, a co dopiero mówić o całości. Od tamtej pory bardzo często pojawiała się ona na sobotniej kolacji wyjęta prosto z piekarnika, a w niedzielę zawsze dojadaliśmy jej resztki na zimno na śniadanie. Nie wiem czy ta niedzielna nie była jeszcze lepsza 🙂
Niestety na jakiś czas o niej zapomniałam, a nastąpiło to wraz z wyprowadzeniem się z domu. Wtedy to ja zaczęłam szukać swoich własnych nowości i tak się jakoś nie składało, żeby do niej wrócić. Później wszelkie lazanie jakie robiliśmy z Kawą były w wersji mięsnej. Na szczęście ostatnio odnalazłam przepis w Mamy zapiskach i oficjalnie lazania z tuńczykiem wraca do łask 🙂

Składniki:
- 1 puszka anchois
- 3 cebule
- 3 ząbki czosnku
- 2 puszki tuńczyka w sosie własnym
- 1 puszka pomidorów
- suszony tymianek do smaku
- świeżo mielony pieprz do smaku
- 200 g sera mozzarella
- 500 ml mleka
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki mąki
- szczypta gałki muszkatołowej
- szczypta białego mielonego pieprzu
- ok. 1/2 opakowania makaronu lasagne
Przygotowanie:
Na rozgrzaną patelnię wykładamy fileciki anchois wraz z olejem i podsmażamy, aż się całkiem rozpadną. Cebulę kroimy w niezbyt drobną kostkę i wrzucamy na patelnię. Od czasu do czasu mieszamy i czekamy, aż się zeszkli. Następnie dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek i smażymy go do czasu, aż zacznie unosić się jego zapach 😉 Dodajemy tuńczyka, dokładnie wszystko mieszamy i na koniec dodajemy pomidory z puszki. Przyprawiamy tymiankiem i pieprzem do smaku. Dusimy do momentu odparowania wody i zagęszczenia sosu.
W tym czasie możemy się zabrać za beszamel. W garnuszku rozpuszczamy masło, dodajemy do niego mąkę. Podsmażamy ją, aż zacznie się rumienić i wtedy dolewamy mleko. Bardzo szybko mieszamy, żeby nie powstały grudy. Doprawiamy sos białym pieprzem i gałką muszkatołową.
Dno blaszki (ja użyłam 30 x 25 cm) smarujemy nieco sosem beszamelowym, na nim układamy surowe płaty makaronu, tak aby możliwie nie było wolnych przestrzeni. Na makaron wykładamy warstwę sosu z tuńczykiem, potem beszamel, a następnie znów makaron. I tak w kółko, aż wyczerpią nam się składniki 😉 Pamiętamy przy tym, żeby ostatnią warstwę stanowił makaron posmarowany dodatkowo z wierzchu sosem beszamelowym. Na samym końcu posypujemy wszystko startą mozzarellą.
Wstawiamy do pieca nagrzanego do 200°C na ok. 30 min lub do czasu, aż wierzch się zrumieni.
Przepis pochodzi z programu Macieja Kuronia.
A poniżej znajdziecie jeszcze kilka innych zapiekanek: tarta z pieczonymi warzywami, kremowa zapiekanka z szynką, zapiekanka z kaszy gryczanej.