Gdy zobaczyłam przed chwilą datę publikacji ostatniego postu, zjeżył mi się włos na głowie 😉 Nie chcę i nie będę nawet liczyć ile miesięcy minęło od tamtej pory. Tutaj nie działo się nic, na Instagramie i Facebooku działo się troszeczkę więcej, ale w realu…. Oj działo się, działo 🙂 Kwarantanna, a raczej wiosenne zdalne nauczanie sprawiło, że zamiast wynajdywać ciekawostki kulinarne, walczyłam bardziej o przetrwanie w kuchni. Miało być szybko i miało być zjadliwe dla dzieci. Dodatkowo każdą wolną chwilę (czyt. późne godziny nocne), wykorzystywałam na pieczenie i dekorowanie tortów. Straciłam dla nich głowę, przyznaję się bez bicia.
Teraz powoli wygrzebuję się z bieżących tematów i znów zaglądam do mojej kuchennej listy “to do” podczas planowania posiłków. W związku z tym mam nadzieję, że uda mi się tutaj pojawiać częściej niż raz na pół roku 😉 Ale koniec “gadania”, przejdźmy do konkretów. Przed Wami…
Pieczona pierś z kurczaka
Mieszanka przypraw, jakiej użyłam tym razem, jest ze mną chyba od czasów studenckich, kiedy jeszcze mieszkałam w domu rodzinnym. Zapewne była to akcja robienia obiadu tylko dla siebie, zatem była to szybka akcja. Pierś, oczywiście bez panierki, bo z tym za dużo roboty. Trochę oliwy z oliwek, przyprawy które miałam pod ręką, chwila leżakowania i patelnia 🙂 Takie to mi dobre wyszło (tak wiem, nie jestem skromna), że ilekroć miałam sobie coś sama ugotować, to robiłam tego kuraka.
Dzisiaj jednak wersja nieco bardziej czasochłonna i lekko zmodyfikowana pod względem przypraw. Zacznijmy od tego, że sama wycinałam pierś z tuszki kurczaka, dzięki czemu mam na niej skórkę. Po co skórka? Po to, żeby podczas pieczenia, cały wytopiony z niej tłuszcz spłynął do mięsa, dodatkowo go nawilżając. No i smażenie zamieniłam na pieczenie, bo jednak mamy tutaj większy kawałek mięsa. A czemu nie mniejsze kawałki? Dlatego, że tym razem kurczak miał wylądować jako wędlina na kanapkach 🙂
Składniki:
- jedna podwójna pierś z kurczaka ze skórką,
- ok. 8 łyżek oliwy z oliwek
- po ok. 1 płaskiej łyżeczce mielonej słodkiej papryki, curry, pieprzu ziołowego, czosnku granulowanego i oregano,
- sól do smaku
Przygotowanie:
Na wstępie parę słów odnośnie ilości użytych przypraw. Na początku dodajcie ich nieco mniej, a potem spróbujcie. Może się okazać, że dla Was jest ich już wystarczająca ilość, albo może Wam brakować pojedynczej z nich, wtedy dosypujecie jej więcej.
Do większej miski wlewamy oliwę, dodajemy wszystkie przyprawy oraz sól. Dokładnie mieszamy. Wkładamy do marynaty mięso, wcześniej umyte i wysuszone. Pokrywamy go w całości przyprawami z oliwą i zostawiamy go na ok.1-2 godziny. W między czasie możemy obrócić mięso w misce.
Po tym czasie przekładamy pierś do naczynia żaroodpornego, skórką do góry. Wkładamy do piekarnika nagrzanego na 150°C na ok. 60 – 75 min.
Po tym czasie wyciągamy kurczaka z piekarnika, szczelnie przykrywamy go folią aluminiową i dajemy mu odpocząć co najmniej pół godziny.
Jak go wykorzystacie, zależy tylko od Was. U mnie ląduje po prostu na chlebie lub bułce szczodrze posmarowanej majonezem 🙂 Można go również wrzucić do tortilki lub do sałatki.
Koniecznie zerknijcie na boczek duszony mojej Mamy, bifanę i pieczeń wieprzową mojej Mamy, doskonałe propozycje dla mięsożerców 😉