Uwielbiam chrupiące rzeczy. Począwszy od dodatków w czekoladzie, poprzez panierki, a skończywszy na warzywach i owocach. Ale nie tym razem. Jest jeden wyjątek w postaci duszonej marchewki. Mięciutka, częściowo wręcz rozgotowana, rozpływająca się w ustach. Najlepsza jest ta młoda, ale zimą taki ciepły dodatek do obiadu też robi robotę. Sposób na nią ściągnęłam od mojej…