Jak łatwo się domyśleć, danie to przywieźliśmy z Czech. A dokładnie spod mostu Karola w Pradze 😉 Wyjazd był z tych spod znaku spontanu, a przynajmniej wykupienie kuponu na nocleg w hotelu. Kupon sobie później leżał i się kurzył, a my przypomnieliśmy sobie o nim tuż przed końcem ważności. Także, trzeba było prędzikiem wszystko zaplanować…