Na wstępie zaznaczę, że w moim rodzinnym domu nigdy nie jadło się zupy marchewkowej. Do tej pory kojarzyła mi się jedynie z marchwianką, którą sama robiłam małemu Gnomowi, kiedy miał problemy z brzuszkiem. Gnom oczywiście pluł tą marchwianką dalej niż widział. I wiecie co? Wcale jej się nie dziwiłam, chociaż w duchu wierzyłam, że się…