Sałatka, która wiele lat temu była obowiązkowym punktem na wszelakich imprezach rodzinnych. Prym wiodła klasyczna jarzynowa (wiadomo!), ale ta, na kulinarnej liście imprezowej zajmowała zacne drugie miejsce. Z czasem zaczęłam ją wynosić poza rodzinne kręgi. Na każdej studenckiej domówce, na której byłam ja, była również i ona. Znajomi polubili się z nią bardzo 🙂 A po panieńskim przyjaciółki, dziewczyny hurtowo brały ode mnie przepis. No furorę robiła. A potem słuch po niej zaginął…
Nie wiem w sumie dlaczego tak się stało, ale od dobrych kilku lat nie gościła na naszych stołach. Nie pamiętałam o niej, aż do czasu wakacji. Mąż przyjaciółki zadzwonił z pytaniem o przepis na tę właśnie sałatkę. A ja z bólem serca, z listy składników pamiętałam tylko pieczarki i ogórki kiszone. Reszta majaczyła niewyraźnie. Także, teraz nadrabiam zaległości. Skradłam przepis z maminego zeszytu i zabrałam się do roboty. Trochę się obawiałam jej smaku po tylu latach, ale niepotrzebnie. Jest pycha, a pierwsze co się narzuca po jej zjedzeniu to to, że chrupie 🙂 Lekko chrupią surowe pieczarki i jabłko, a potem chrupanie się wzmacnia dzięki cebulce, ogórkom kiszonym i rzodkiewce. Po tym odnowieniu znajomości, zapewniam sama siebie, że już o niej nie zapomnę. A kto się zjawi na jakiejś najbliższej domówce u nas, może być pewien, że ONA też będzie 😉
Składniki:
- 500 g pieczarek
- 2 duże ogórki kiszone (lub 4 mniejsze)
- 2 jajka (ugotowane na twardo)
- 1 średnia cebula
- 1 średnie jabłko
- 6 rzodkiewek
- sól do smaku
- 6 czubatych łyżek sosu tatarskiego
Przygotowanie:
Pieczarki dokładnie myjemy i obieramy. Kroimy w kostkę i skrapiamy odrobiną soku z cytryny, żeby zbytnio nie zbrązowiały. Cebulę, jabłko i jajka obieramy. Razem z ogórkami kroimy wszystko w kostkę. Rzodkiewki kroimy w półplasterki. Doprawiamy do smaku solą i mieszamy z sosem tatarskim. Gotowe!
Wpis z serii “Mama uczy gotować!”