Korzenie swoje zapuściła w Londynie. Zupa oczywiście 😉 I była z tych, w stylu “ugotuj coś z niczego”. No to ugotowałam to nic i o dziwo wszyscy się nią zajadali (też tak macie, że im mniej się staracie, tym bardziej smakuje?). Przez pewien okres była to nawet ulubiona gnomowa zupa, jednak dziecku mojemu gusta zmieniają…