Odkąd przyszedł mój nowy ciastkowy gadżet, nie mogłam się doczekać aż go użyję. Ale jak na złość, inne zajęcia miały wyższe priorytety. Zatem cierpliwie sobie czekałam, aż się doczekałam. W ciszy i spokoju (popijając laktacyjną herbatkę 😉 ) przystąpiłam do działania. Gadżet się spisał. Do tego stopnia, że niebawem zażyczę sobie jego kolejne wcielenia 🙂 Gotowe ciasteczka wylądowały w “ciastku” i w ukryciu (przed Gnomem i Mężem) doczekały do dzisiejszej popołudniowej herbatki.

Składniki (na około 40 sztuk):
- 250 g mąki pszennej
- 125 g zimnego masła
- 100 g cukru
- 1 jajko
- torebka cukru wanilinowego
- otarta skórka i sok z połowy cytryny
- szczypta cynamonu
Przygotowanie:
Wszystkie składniki umieszczamy w misie miksera i wyrabiamy ciasto (końcówką do mieszania ciasta) do połączenia składników. Przekładamy ciasto do woreczka (lub owijamy folią spożywczą) i wkładamy na godzinę do lodówki. Po tym czasie wyciągamy ciasto i na “omączonej” powierzchni rozwałkowujemy je do grubości ok. 0,5 cm. Następnie wycinamy foremkami różne kształty ciasteczek (lub używamy stempelków jak ja 😉 ) i przekładamy je na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy w temperaturze 210°C na złoty kolor (u mnie to zajęło ok. 12 minut, ale czas pieczenia zależy od wielkości ciastek).
Przepis pochodzi z puszki “Pyszne ciasteczka na Boże Narodzenie”.