Moja prababcia mawiała: “Jak się spieszysz, to sobie usiądź”. To sobie usiadłam i udaję, że czas się zatrzymał 😉 To nic, że salon w tym momencie przypomina połączenie kanciapy malarza pokojowego z polem namiotowym. Na liście rzeczy do zrobienia, punktów z każdym dniem przybywa, a nie ubywa. Do tego jeszcze przerwa w przedszkolu, wizja potrójnego pieczenia tortu urodzinowego, kompletowania wyprawki na nowy rok szkolny i remontu. To nic, jakoś to się ogarnie 😉 Teraz mam chwilę dla siebie, a dla Was… kawałek mięsiwa z grilla. Do marynaty wykorzystujemy świeże zioła, ale nie bazylię czy rozmaryn, a miętę. Specyficzne to połączenie i nie każdemu może pasować. Jednak w połączeniu ze skórką i sokiem z cytryny dodaje mięsku lekkości i aromatu. Pogoda jeszcze ma być dla nas łaskawa, także rozpalajcie swoje grille i kładźcie na nich szynkę w miętowej marynacie 🙂
Składniki:
- ok. 500 g szynki
- ok. 70 ml oleju z pestek winogron
- 1 łyżka brązowego cukru Muscovado
- 4 łyżki octu balsamicznego
- skórka otarta z 1/2 cytryny
- sok z 1/2 cytryny
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki świeżej, posiekanej mięty
- sól i świeżo mielony pieprz do smaku
Przygotowanie:
Do szerokiej i płytkiej miski wlewamy olej, dodajemy cukier, ocet, skórkę oraz sok z cytryny. Ząbki czosnku rozgniatamy, obieramy i niepokrojone dodajemy do marynaty. Gałązki mięty myjemy, osuszamy, odrywamy liście, które następnie drobno siekamy. Dodajemy do reszty składników, doprawiamy solą oraz pieprzem i dokładnie mieszamy.
Mięso myjemy i osuszamy ręcznikiem papierowym. Kroimy na plastry o grubości ok. 1 cm i wkładamy je do miski. Dokładnie pokrywamy każdy kawałek marynatą. Odstawiamy do lodówki na całą noc. Zamarynowane mięso smażymy z obu stron na grillu, do momentu aż lekko zbrązowieje. Możemy od czasu do czasu podlać mięso pozostałą marynatą.
Oryginalny przepis pochodzi z książki “Kuchnia włoska. Klasyczne i nowoczesne dania”