Pamiętam jak kiedyś na jakimś blogu trafiłam na post, w którym autorka – matka dwójki dzieci – wychwalała tymczasowe matkowanie tylko jednemu dziecku. Że nagle taki “high life”, zero kłótni, zero wrzasków, normalnie cukier, lukier i konfitura malinowa. Pamiętam jak podniosła mi wtedy ta mamuśka ciśnienie. Ja, wtedy matka tylko jednego Gnoma, psy na niej…